Jak to zwykle u mnie bywa pomysłów mam dużo, gorzej z ich realizacją z różnych powodów. Tak i tym razem było. Najpierw nie mogłam dostać sznurka w dobrej cenie, a później czekałam aż mąż mi przymocuje sklejkę do opony - nie mogłam się doprosić i tak przyszła wiosna i lato no i nasza budowa altanki. Dopiero w tym tygodniu udało mi się zabrać do zrobienia pufy.
Jak to bywa dopadła mnie złośliwość rzeczy martwych i zepsuł mi się pistolet do kleju na gorąco, ale jakoś się przemęczyłam. Teraz zostało tylko pomalować górę, przyczepić kółka i uszyć poduszkę z worków po kawie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz